To chyba będzie najdziwniejszy wpis jaki popełniłam: pochwała braku łazienki. Jednak tak właśnie działa van life – konfrontuje nas ze schematami. Dla większości osób brak kabiny prysznicowej w vanie jest wielką niedogodnością. Zauważyłam, że na forach kamperowych temat ten budzi olbrzymie emocje. Jednak każdy kto podróżował po dzikich terenach – jeździł stopem, spał pod namiotem, mieszkał z dala od cywilizacji, dobrze wie, że bez tradycyjnego prysznica można sobie poradzić. I wcale nie oznacza to abstynencji higienicznej. Bo żeby się umyć wystarczy choćby strumień, czy butelka z wodą. (Więcej o sposobach na umycie się w podróży przeczytasz TUTAJ.)
W naszym vanie nie posiadamy kabiny prysznicowej, ponieważ w trakcie wykonywania zabudowy brakło nam na to czasu i funduszy. Wozimy natomiast ze sobą outdoorowy prysznic (obecnie model Quechua, który póki co jest najlepszym z testowanych przez nas rozwiązań), zasłonkę, którą przewieszamy na tylnych, otwartych drzwiach i mydło neutralne dla środowiska. W lato korzystamy z naturalnych zbiorników wodnych (bez mydła), a od czasu do czasu z publicznych łazienek, np. na kempingach, czy stacjach benzynowych.
Brak prysznica w vanie, mimo, że czasami niewygodny, jest dla mnie niezwykle ciekawym doświadczeniem. Doświadczeniem, które wiele mnie nauczyło, a także zmieniło moje podejście do wody i jej zużycia. Dziś chcę się z Wami tymi spostrzeżeniami podzielić.
1. Codzienny prysznic jest przereklamowany
Odkąd żyjemy w vanie średnio bierzemy prysznic co 3 dni. Znając przerażenie wielu osób, które pierwszy raz spotykają się z taką koncepcją, spieszę zapewnić, że nie jestem brudna, ani nie śmierdzę. Nie mam problemów skórnych i nie przyplątały się żadne choroby. 🙂 Wręcz przeciwnie, praktycznie w ogóle nie choruję. Podejrzewam, że to dlatego, że w ten sposób ciało się hartuje, przez co lepiej radzi sobie z bakteriami, czy wirus
ami. Ale to tylko moja teoria. Jeśli chodzi o naukowe podejście znalazłam w sieci kilka artykułów w tym temacie i większość z nich podaje, że codzienny prysznic wcale nie jest dobry dla naszej skóry i jej flory bakteryjnej. Dermatolodzy wskazują, że optymalna częstotliwość to 2-3 dni. Oczywiście o ile dobrze się z tym czujemy. Po więcej informacji odsyłam do jednego z artykułów – TUTAJ. Chciałabym jednak dodać, że mimo, iż nie bierzemy prysznica codziennie nie zapomnieliśmy o myciu się i dbaniu o higienę. O tym jak sobie radzimy opowiadamy w TYM VLOGU.
2. Zużywamy mniej wody
Biorąc prysznic outdoorowy, mam ograniczony zbiornik na wodę i dokładnie widzę ile jej zużywam. Szybki prysznic to 3-4 litry wody. Jeśli myję włosy i sobie folguję zużywam około 10 litrów. Nie jestem ultra e
kologiem, ale cieszy mnie fakt, że oszczędzamy wodę. Dla nas jest ona po prostu cenna, ponieważ nie leje się ot tak w kranie – zawsze musimy jej gdzieś zaczerpnąć. Dlatego nasze podejście do jej zużycia stało się bardziej świadome i ostrożne. Wciąż szukamy jeszcze lepszych sposobów na jej gospodarowanie, dlatego jeśli macie jakieś pomysły i swoje patenty – napiszcie nam je w komentarzach. Ta praktyka ze mną zostaje nawet gdy zatrzymujemy się na campingu, czy gdzieś gdzie prysznic jest nieograniczony, staram się umyć szybko, zakręcam wodę kiedy się mydlę, czy szczotkuje zęby.
3. Zużywamy mniej środków chemicznych
To było dla mnie olbrzymie zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że żel pod prysznic i szampon mogą wystarczyć mi na kilka miesięcy! Próbując oszacować jakie jest ich zużycie wychodzi na to, że szampon 500 ml wystarcza mi na około 3-4 miesiące. To o wiele dłużej niż kiedyś, gdy mieszkałam i żyłam w tradycyjny sposób. Cieszy mnie to przede wszystkim dlatego, że wytwarzam mniej jednorazowego plastiku. I jest to również forma oszczędności.
4. Pokochałam zimne strumienie, jeziora i morza
Kiedyś musiałam leżeć godzinę w 30-stopniowym upale zanim weszłam do jakiegoś zbiornika wodnego. To niewiarygodne, ale już po kilku miesiącach podróży zaczęłam zauważać, że ta potrzeba nagrzania się zniknęła. Że mogę wskakiwać do zimnej wody nawet kiedy nie jest specjalnie ciepło. To cudowne i ożywcze doświadczenie, móc kąpać się w strumieniu, czy jeziorze. Tak bliski kontakt z naturą pobudza i daje ogrom przyjemności.
5. Najpiękniejsze prysznice to te na dziko
Jednak moim ulubionym doświadczeniem jest prysznic na dziko, w odludnym miejscu, pośród przyrody. Kąpiel w naturze jest czymś najcudowniejszym, rytuałem, który działa równocześnie na wiele zmysłów. Woda orzeźwia skórę, oczy chłoną piękne widoki, w tle słychać szum wiatru, lub śpiew ptaków, a do nosa wpadają zapachy otoczenia i mydła. Gdy podróżowaliśmy przez Norwegię w aplikacji P4N trafiliśmy na miejsce z gorącym i darmowym prysznicem. Musieliśmy skorzystać z okazji i jak się okazało, był to najlepszy prysznic jaki brałam w życiu. Opisałam go nawet w naszej książce Wielki Wóz, wrzucam fragment poniżej byście i Wy mogli poczuć tę magię.
“Po krótkich oględzinach zlokalizowaliśmy prysznic na zewnętrznej, bocznej ścianie chatki. Odkręciłam wodę i z satysfakcją odkryłam, że jest gorąca. Rozejrzałam się dookoła. Przed nami było wybrzeże, za nami gęste krzewy, a wokół żywej duszy. Szybko się rozebrałam i stanęłam w strumieniu parującej wody. To było niesamowite doświadczenie. Na moje zmysły oddziaływało symultanicznie kilka silnych bodźców. Wzrok chłonął majestatyczne i zachwycające fiordy, monumentalne góry, spokojną taflę wody, roślinność. Przez chmury chwilami przebijały się pasma promieni słonecznych, tworząc na przeciwległym brzegu delikatną tęczę. Do nosa wpadało mi rześkie powietrze, a moje ciało ogrzewała gorąca woda płynąca hojnym strumieniem. Te doznania ugruntowały mnie mocno w teraźniejszości. Przez chwilę nic innego się nie liczyło, a świat ograniczył się do tego widoku i prysznica.”
Życie bez normalnej łazienki bywa trudne, jednak cieszę się, że mogłam tego doświadczyć, poznać inną perspektywę i przekonać się na własnej skórze (dosłownie) na jak wiele sposobów można dbać o higienę osobistą. Jednak na koniec muszę przyznać, że dziś, gdybyśmy budowali vana, pewnie postaralibyśmy się o jakieś pomieszczenie łazienkowe. Prawdopodobnie wciąż z prysznicem, który można wyciągnąć na zewnątrz. Bo mycie się w naturze to po prostu złoto.
Super artykuł!
Dziękuję, bardzo mi miło!:)
Świetne artykuły, zwięzłe i fajnie sie czyta … pozdrawiam
Dziękujemy!
Obejrzałem Wasze wszystkie filmy, czytam książkę na zmianę z poradnikiem vanlife’u. Mam 5-cio osobową rodzinę, kupiłem Renault Trafic, pragnę rozpocząć przygodę !
Bije od Was taka pozytywna energia, bardzo miło się Was ogląda i czyta. Jestem ciekaw tych zmian montażowych 🙂 pozfrowionka 🙂
Trzymamy za Was kciuki! Powodzenia!:)
Obejrzałem Wasze wszystkie filmy, czytam książkę na zmianę z poradnikiem vanlife’u. Mam 5-cio osobową rodzinę, kupiłem Renault Trafic, pragnę rozpocząć przygodę !
Bije od Was taka pozytywna energia, bardzo miło się Was ogląda i czyta. Jestem ciekaw tych zmian montażowych 🙂 pozfrowionka 🙂
Cześć,
Bardzo dobre zrównoważone spojrzenie na nasze przyzwyczajenia, dbanie o higienę i poszanowanie najcenniejszego dobra jakim jest woda. Jesteście dla mnie bardzo cenni. Wasz praktyczny przekaz kształtuje moje patrzenie na vanlife. Mam przygotowane wyposażenie do vana za wyjątkiem prysznica i od tego zależy jaki kupić model, długi czy średni. Nie bez znaczenia były też uwagi Łukasza o wilgoci i pleśni w vanie, ale zwróciła moją uwagę wypowiedź, że budując nowego vana wyposażycie go w łazienkę. Czy mógłbyś się do tego odnieść? Co się zmieniło? i dlaczego? Pozdrawiam Was serdecznie.
Witaj Piotrze! Dziękujemy za dobre słowa!:) Przechodząc od razu do Twojego pytania – tak planujemy zrobić małą łazienkę w nowym vanie – będzie to prosta konstrukcja, pozwalająca w razie potrzeby skorzystać z prysznica wewnątrz vana, a także, dająca komfort korzystania z kibelka. Łazienka będzie jednak bardzo prosta, rozważamy wykorzsytywanie w niej prysznica turystycznego, tyle, że będzie możliwość użycia go w vanie. Dlaczego? – chodzi o podniesienie komfortu.:) Żeby nie trzeba było wychodzić, gdy ktoś potrzebuje skorzystać z kibelka, a także by móc opłukać się w środku vana np. po surfingu. W łazience na pewno będzie wentylator:) Jednak to dopiero nasze wstępne pomysły, właśnie robimy rozeznanie na rynku w kwestii rozwiązań dostępnych do kampervana i zobaczymy co wybierzemy.:) Pozdraviamy!
Cześć Piotrze! Jest nam niezmiernie miło, że korzystasz z naszego doświadczenia. W nowym vanie planujemy zrobić łazienkę z kilku powodów – przede wszystkim, by móc korzystać z toalety, gdy druga osoba jest w vanie. Chcemy tam również zrobić miejsce na prysznic – by w razie chłodniejszych dni móc brać go wewnątrz. Początkowo zakładaliśmy tylko rok podróży w vanie i czuliśmy, że przez rok obejdziemy się bez prysznica – i tak się stało. Jednak dwa lata później czujemy, że fajnie byłoby być tak całkowicie samowystarczalnymi i nie musieć szukać publicznych łazienek – szczególnie, że w czasach pandemii wiele z takich miejsc jest pozamykanych. Pozdraviamy!:)
Hej
Z uporem maniaka zaczelam sledzic waszego bloga, vloga i wpisy. Najbardziej mi sie podoba wasze …Wszystko… czyli to co stworzyliscie i twrzycie do tej pory. Nie wiem czy sama zdecyduje sie kiedykolwiek na podroze i zycie w vanie ale mimo to pieknie sie czyta Wasze opowiesci no i fajnie sie Was oglada.
Naprawde podziwiam za odwage, za oddanie sie pasji. ZA wiare, szczerosc w byciu soba i dzieleniu sie tym z innymi. Powodzenia z nowa lazienka 😉 Zycze duuuzo zdrowia a reszta sie zawsze znajdzie… 🙂
Cześć Monika! Serdecznie dziękujemy za dobre słowa!:) ściskamy i pozdraviamy. Wszystkiego dobrego!
Zaczęliśmy z mężem w tym roku jeździć Multivanem t4 po Polsce. Muszę przyznać, że potrafię obyć się bez codziennego prysznica, ale także, że umycie w misce w wodzie zagrzanej na gazie w wanie jest mozliwe! 😁 Na początku ciężko było mi to sobie wyobrazić, ale praktyka okazała się nie taka trudna. Znajomi i rodzina patrzą na nas trochę jak na dziwaków albo sknerów, my natomiast mamy to w nosie i cieszymy się naszymi przygodami i nowo poznanymi miejscami, oni siedzą z tyłkiem w krześle i czekają na ten jeden urlop w roku , który spędzą w hotelu przy basenie. I kto ma ciekawsze wakacje?
Posiłkuje się waszymi doświadczeniami i chętnie oglądam wasze podróże , dziękuję i pozdrawiam !
W pełni popieram ! – niestety moi domownicy nie zawsze 😉
Witam Was,
podobno w roli zbiornika na wodę świetnie sprawdza się zamontowana na dachu czarna rura PCV – woda ogrzewa się sama w słoneczne dni. Widziałem takie rozwiązanie gdzieś przeszukując internet w tematach kamperowych. Niestety nie mogę znaleźć fotek ale rozwiązanie wydaje się spoko.
Pozdrawiam serdecznie
Witam Was,
podobno w roli zbiornika na wodę świetnie sprawdza się zamontowana na dachu czarna rura PCV – woda ogrzewa się sama w słoneczne dni. Widziałem takie rozwiązanie gdzieś przeszukując internet w tematach kamperowych. Niestety nie mogę znaleźć fotek ale rozwiązanie wydaje się spoko.
Pozdrawiam serdecznie
Mieliśmy taką rurę na początku naszej wyprawy 4 lata temu. Niestety nie sprawdziła się. W takiej rurze wbrew pozorom nie mieści się dużo wody (w naszej było to ok 20 litrów), a sposób nalewania jest bardzo trudny. Nie wszędzie jest opcja podłączenia węża i swobodnego uzupełnienia tego zbiornika. Lepiej sprawdzał się zbiornik/prysznic z Decathlonu 🙂