Czyli 11 lekcji, które odebraliśmy w trakcie pierwszego miesiąca naszej podróży.
1. Jesteśmy w stanie przezwyciężyć każde trudności. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, nawet tych, które na pierwszy rzut oka wyglądają na te z gatunku beznadziejnych. Czasami trzeba się najzwyczajniej w świecie rozglądnąć. Popatrzyć na sprawy pod innym kątem. Jeśli czas i miejsce pozwalają, warto położyć się spać i rano zacząć na nowo, ze świeżym umysłem. Łukasz wielokrotnie właśnie w nocy wpadał na najlepsze rozwiązania. Czasami trzeba poprosić kogoś o pomoc.
2. Ludzie są dobrzy. W ostatnich miesiącach od bardzo wielu osób otrzymaliśmy olbrzymią ilość ciepła, dobrych słów, otuchy, pomocy i radości! Powiedzieć, że jesteśmy wdzięczni, to za mało. Prawdą stało się dla nas angielskie powiedzenie “Your vibe attract your tribe“. Dzięki temu, że otwarcie mówimy o tym, co robimy i kim jesteśmy, poznaliśmy mnóstwo osób z którymi nadajemy na tych samych falach! Jest to dla nas chyba największą niespodzianką naszego projektu i zarazem najpiękniejszym jego aspektem.
3. Warto zaryzykować. W “Drodze Artysty“ trafiłam na takie zdanie: Skocz, a siatka się pojawi. I coś w tym jest. Wykonując ten pierwszy krok, trochę na przekór rozumowi wysyłamy sygnał światu, że jesteśmy gotowi i mu ufamy. Ktoś opiekuje się nami- ryzykantami, a los sprzyja tym, którzy wierzą we własne siły. Chyba nie muszę dodawać, że nie żałujemy naszej szalonej decyzji o zamianie domu na vana i ruszeniu w drogę?:) (Nie namawiam do brawury, ale podjęcia decyzji, które wyciągają poza strefę komfortu.)
4. Człowiek może wytrzymać tydzień bez prysznica. (Zachowując przy tym higienę innymi sposobami oczywiście.) Mamy pewne podejrzenia, że mógłby i dłużej, ale dla obopólnego dobra zakończyliśmy bicie rekordu. Co więcej, znalezienie prysznica, kiedy zajdzie potrzeba, nie jest ani trudne, ani drogie.
5. Mając mniej, docenia się więcej. Wcale nie potrzebujemy dużo, by być zadowolonymi z życia. Ciepła herbata, gdy jest zimno, ktoś z kim można pożartować i się przytulić oraz fajny widok przed oczami w zupełności wystarczą, by poczuć wdzięczność, za to, że się jest.
6. Myślenie o przyszłości i drobiazgowe planowanie to strata czasu i energii. Jasne, że trzeba mieć cele i marzenia, i taki ogólny plan na życie. My jednak bardzo silnie doświadczyliśmy podczas podróży, że życie weryfikuje wszystko po swojemu. Że nawet mając plan, może zdarzyć się, że pojawi się burza lub droga będzie zamknięta i trzeba zaczynać od nowa. Na początku ta spontaniczność mnie denerwowała, ale teraz odczuwam spokój. Mając mniej oczekiwań, mniej też się rozczarowujemy, kiedy coś toczy się inaczej, niż tego chcieliśmy. Każdy jeden dzień ma w sobie wystarczająco wiele spraw, na których można się w pełni skupić i im poświęcić, nie trzeba dokładać do tego zmartwień o jutro.
7. Elastyczność to klucz. Ta nauka bezpośrednio wiążę się z punktem powyżej. Nauczyliśmy się brać życie takim, jakie jest. Dostosowywać się do tego, co się dzieje, zamiast narzekać na to, że miało być inaczej. Jest to cecha, z której bardzo się cieszę, ponieważ kiedyś byłam malkontentem i traciłam dużo energii na złość, gdy coś szło nie po mojej myśli. Teraz mamy oboje w sobie więcej luzu i łatwiej się przystosowujemy do nowych okoliczności. Przeczytałam kiedyś ciekawą historię z tym związaną. Kiedy budowano pierwsze konstrukcje statków, używano metalowych podkładek pod śruby, wierząc, że będą one mocne i wytrzymałe. Kiedy śruby dokręcano twarde podkładki nie wytrzymywały, pękały i niemożliwe było wykończenie statku. W końcu zastosowano podkładki miękkie, elastyczne. One wytrzymywały napór śrub i to właśnie elastyczność zapewniła mocne konstrukcje statków.
8. Życie w podróży na pełen etat jest ekscytujące! Przez to, że jesteśmy wyeksponowani na zmiany, nowe miejsca, widoki, smaki i wrażenia nie ma w naszym projekcie Podróżovanie miejsca na nudę. Na co dzień doświadczamy, jak wiele do zaoferowania ma życie, wystarczy tylko po to sięgnąć! Często czuję głęboką wdzięczność za to, że żyję w obecnych czasach, że możemy w pełni i prawie bez ograniczeń czerpać z dobrodziejstw i cudów świata.
9. Czasami warto się zgubić. Po prostu jechać, czy iść przed siebie, w nieznane. I zobaczyć, gdzie droga nas zaprowadzi. Zazwyczaj odkrywa przed nami miejsca piękne i fascynujące. Często tak zaczyna się przygoda.
10. Zawsze należy zabierać ze sobą dodatkową kartę pamięci i baterię do aparatu. I koniecznie sprawdzić, czy na pewno są w plecaku przed opuszczeniem vana i ruszeniem na wycieczkę. Jest to najbardziej prozaiczna lekcja, ale jedna z ważniejszych dla cyfrowych nomadów.
11. Trzeba znać choć jedno słowo w języku kraju, w którym aktualnie się przebywa. To taki ukłon grzeczności w stronę jego mieszkańców. A często także możliwość rozpoczęcia rozmowy z nowo poznaną osobą. Dodatkowo, jeśli znamy mniej typowy zwrot, np. “Zapomniałam mojej torebki“ to dzieląc się naszą wiedzą możemy wzbudzić śmiech u naszego rozmówcy, co wielokrotnie wypróbowaliśmy w rozmowie z Francuzami, gdyż Kasia właśnie ten zwrot zapamiętała z wieloletniej nauki tego pięknego języka.
Hej. Po naszych doświadczeniach w podróżowaniu, nie zgodzę się tylko z lekcją numer 9. Niegdy się nie gubimy, to taka droga jest nam przeznaczona. Poza tym pełna zgoda, im dalej od utartych szlaków tym ciekawiej. Pozdrawiam i powodzenia.
Dziękujemy za komentarz! To takie zgubienie trochę w cudzysłowie.;) Pozdrawiamy ciepło!