Nasz początek życia jako vanlifersi był mocno podszyty strachem. Nie mieliśmy zbyt dużego doświadczenia ze spaniem na dziko, w samochodach, kamperach, ani nawet namiotach (nie licząc obozu harcerskiego i festiwalu). Przy tym dużo mówi się o niebezpieczeństwach na świecie, dużo mówi się również o wypadkach i kradzieżach. Jednak, jak to w życiu bywa, strach ma wielkie oczy. Mijają trzy miesiące odkąd żyjemy i mieszkamy w vanie i nie stało nam się nic złego. Mieliśmy kilka groźnych lub trudnych sytuacji, jednak były one związane z warunkami atmosferycznymi, bądź naszą niewiedzą. Nie mieliśmy żadnej niebezpiecznej sytuacji ze strony tubylców ani razu nie przegoniła nas policja. Nikt nas nie zaczepiał ani nie próbował nas okraść. Świat nie jest aż taki zły, jak go malują.
Jeśli tak jak i my kiedyś, jesteście u początku przygody zwanej van life i czujecie się trochę niepewnie na myśl spania w samochodzie czy kamperze, w miejscach innych niż kemping, poniżej zbieram dla Was garść ogólnych uwag i sugestii, tak, by móc maksymalnie zwiększyć swoje bezpieczeństwo śpiąc gdzieś na dziko. Jeśli jesteście wytrawnymi kamperowcami, zapewne znacie je wszystkie, proszę Was jednak, zostawcie komentarz poniżej i opiszcie swoje patenty!
Zacznijmy od podstaw, czyli jak wybrać miejscówkę? Najlepiej korzystać ze sprawdzonych przez kogoś miejsc, warto zaglądać na różnego rodzaju fora internetowe, grupy na facebooku, bądź używać aplikacji. My korzystamy z Park4Night i jeszcze nigdy nas nie zawiodła. Używamy także Google Maps, z opcją podglądu terenu, dzięki czemu możemy zobaczyć czy na danym placu zaparkowane są samochody (co oznacza, że i nasz będzie mógł tam zaparkować) i przyjrzeć się, co znajduje się dookoła danego miejsca. Jeśli szukacie sami swojej perfekcyjnej miejscówki, Google Maps jest do tego idealne, bo pozwala prześledzić drogę dojazdową i mniej więcej zorientować się w terenie wokół.
Podczas naszej podróży kierujemy się zasadą, którą przyjęliśmy po pewnym niefortunnym wydarzeniu. Jeśli pojawia się przed nami znak, którego nie rozumiemy, a może być on zakazem, traktujemy go jak zakaz. Lepiej poszukać miejsca trochę dłużej, niż narażać się na kłopot i spotkanie z rozzłoszczonym właścicielem, czy policją.
Trzeba bardzo zwracać uwagę na teren i drogę, jaką przejeżdżamy i pamiętać o tym, że nie sztuką jest wjechać… Chodzi mi o drogi polne, leśne i te piaszczyste. My, nauczeni doświadczeniem, jeśli mamy wątpliwości co do możliwości przejazdu naszego vana, nie ryzykujemy wjazdu w niepewne miejsca. Ale to oczywiście kwestia samochodu, warunków atmosferycznych i Waszej oceny!
Kiedy już znaleźliście miejscówkę i powoli szykujecie się do zaparkowania, pamiętajcie o jednej ważnej rzeczy. Zawsze parkujcie tak, by można było wyjechać samochodem od razu, bez nawracania. Dobrze mieć auto przygotowane do ewentualnego odjazdu zarówno ze względu czas- im szybciej, tym lepiej; jak i z powodu utrudnionej widoczności, kiedy jest ciemno. Nam zdarzyło się tylko raz, w ciągu nocy zmieniać miejsce postojowe, za sprawą głośnej imprezy, która wywiązała się około północy na parkingu. Nie wiem, czy udałoby nam się wtedy nawrócić, bo było ciemno, choć oko wykol. Jednak przez to, że byliśmy przygotowani do ewentualnego odjazdu, po prostu wskoczyliśmy do szoferki, odpaliliśmy auto i… tyle nas widziano w tamtym miejscu.
W miastach, na parkingach, ogólnie na terenie publicznym, zachowujemy status incognito. Nasz van nie ma żadnych krzykliwych napisów i znaków, mamy nawet specjalne naklejki z napisem Fruit Transit, by w takich miejscach nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Jeśli podróżujecie kamperem, polecam jeszcze raz miejsca sprawdzone przez kamperowiczów lub płatne parkingi, najlepiej samoobsługowe; ewentualnie miejsca, gdzie już stoją jakieś kamperki. Aby nie ściągać na siebie uwagi, nigdy nie rozkładamy stolika ani krzesełek na zewnątrz. Jeśli mamy zapalone światło, mamy szczelnie pozamykane okna czarnymi nakładkami. Nie słuchamy głośno muzyki, staramy się ogólnie zachowywać spokojnie. Oczywiście w terenie zielonym, oddalonym od miast, tam, gdzie nikomu nie będzie przeszkadzać nasze kampingowanie, wrzucamy na luz i rozkładamy cały nasz tabor.;)
Spotkałam się z tezą, że trzeba na miejsce noclegowe przyjechać najpóźniej po południu. Nam wielokrotnie zdarzało się przyjeżdżać na nocleg późnym wieczorem i nigdy nie mieliśmy z tego powodu żadnych problemów. Często wręcz było to ułatwieniem, bo zastawaliśmy dużo wolnych miejsc do zaparkowania. Wieczorem mniej osób widzi także naszego vana. Jednak zasada ta ma zastosowanie w dzikim terenie, dobrze wtedy zbadać przy świetle dziennym, gdzie się znajdujemy i co nas otacza.
Podobną zasadą, o jakiej słyszałam, jest ta, że w danym miejscu można przebywać tylko jedną noc. Nam wielokrotnie zdarzyło się zostawać na dwie noce, nie wzbudzaliśmy żadnych podejrzeń, ani nie mieliśmy z tego powodu żadnych problemów. Myślę, że jest to optymalny czas, raczej nie przeciągałbym go do trzech nocy, jeśli nie zachodzi taka potrzeba.
Jeżeli zostawiacie samochód zaparkowany, a sami idziecie na wycieczkę, zawsze pamiętajcie, by pochować cenne rzeczy, dobrze jest mieć zrobiony gdzieś specjalny, wiadomy tylko dla Was, schowek. Nigdy nie zostawiajcie zapasowych kluczyków w aucie, tak samo, jak dokumentów od samochodu, czy Waszych osobistych.
W wypadku długich podróży polecam mieć przemyślaną kwestię, co zrobić, gdybyście zgubili kluczyki od auta. Może warto je dorobić i np. zostawić u kogoś, kto ewentualnie mógłby je Wam wysłać?
Przygotujcie plan awaryjny. Co zrobić, w sytuacji alarmowej, która wyda się Wam niebezpieczna? Może zabrać ze sobą paralizator albo gaz? To jest kwestia indywidualna i ekstremalna, warto jednak ją przemyśleć, zanim zacznie się przygoda.
Jednocześnie w tym miejscu chcę Was uspokoić i napisać, że zazwyczaj różne dziwne odgłosy wokół nie świadczą o niebezpieczeństwie, często ktoś po prostu przechodzi, lub wybrał akurat naszego vana, by za nim się skryć i załatwić. Śpiąc na parkingu kilkakrotnie zdarzyło się nam, że wybraliśmy to samo miejsce, co lokalsi jako punkt swoich wieczornych spotkań przy piwie. Było więc głośno, ale nie niebezpiecznie. Idea mieszkania w vanach-samoróbkach nie jest jeszcze aż tak popularna i w wielu krajach ludzie nie mają o tym pojęcia. Trzeba siedzieć w temacie, by móc odróżnić zwykłego dostawczaka od tego, przerobionego na kampera. Szansa na to, że ktoś się domyśli, iż w naszym vanie ktoś mieszka, jest minimalna. Jeśli usłyszycie jakieś głosy, czy dźwięki, spokojnie, nie panikujcie, tylko poczekajcie, jak rozwinie się sytuacja. Jeśli chodzi o spanie w dzikości, sprawcami odgłosów są zazwyczaj zwierzęta, ośmielone nocą do spacerów i żerowania.
I ostatnie kilka, dość oczywistych uwag. Ubezpieczenie. Wybierzcie jakiś dobry pakiet dla Waszego samochodu, jak i dla siebie, jako podróżnych. Szczegółowo posprawdzajcie, czy Wasz samochód jest sprawny, nawet jeśli będziecie musieli zostawić trochę więcej pieniędzy u mechanika… Lepiej zrobić to w Polsce niż w zagranicznym warsztacie, gdzie walutą jest euro. Zawsze miejcie ze sobą podstawowe narzędzia, trójkąt, kamizelki oraz dobrze wyposażoną apteczkę; krem do opalania i sprej przeciw komarom.
Pamiętajcie również, że zjeżdżając z góry, trzeba hamować silnikiem, to znaczy mieć wrzucony niski bieg, ten sam, na którym wjeżdżaliście pod górę. Tego nauczyliśmy się w austriackich Alpach, zaraz po tym, jak spaliliśmy klocki hamulcowe.:)
Na koniec chciałam podzielić się z Wami refleksją, którą opowiedział nam nasz znajomy. Wielu ludzi, kiedy słyszy o pomyśle podróżowania, spania i mieszkania w samochodzie przytacza od razu czarne scenariusze. Opowiadają o tym jak wiele niebezpieczeństw na nas czyha. O tym, jak straszni są ludzie za granicą i o tym, jak bardzo powinnyśmy uważać na siebie, szczególnie my kobiety. Jednak zazwyczaj ludzie, którzy sprzedają mroczne historie to ci, którzy swoją wiedzę na temat świata czerpią z wiadomości i dzienników, sami nie wyglądając poza strefę komfortu. Dlatego warto spytać osoby, która udziela nam rad, czy mówi to na podstawie swojego doświadczenia. Jeśli tak- będzie w stanie równocześnie dać kilka konkretnych rozwiązań lub przykładów jak nie wpaść w kłopoty. Jeśli natomiast mówi to osoba znająca życie tylko w teorii… będziecie wiedzieli, co z takimi radami zrobić.;)
Piszecie, mówicie o bezpieczeństwie, jednak Wasz bus jest ciężarowy, a przegrodę macie ze sklejki i do tego z dziurą ( drzwi ). A przepisy o bezpieczeństwie mówią jasno “ściana grodziowa ma być z atestami czy homologacjami”
Ładnie to wygląda, ale …. z przepisami na bakier.
Życzę spokojnej i bezpiecznej jazdy
Miro, dziękujemy za Twój komentarz! Prosimy- podeślij nam dokładne artykuły o których piszesz, ponieważ my ich nie znaleźliśmy. Szukając informacji w internecie, czytając przepisy i komentarze prawnika w tej kwestii oraz pytając diagnostę dowiedzieliśmy się, że ściana grodziowa ma być wykonana z trwałego materiału, czyli nie może to być zasłonka. Jednak nie ma nigdzie dokładnie doprecyzowanego tego jaka ta ściana ma być i, że musi mieć homologację. Dziękujemy za życzenia i pozdrawiamy Cię serdecznie!
Tak stała przegroda jest potrzebna tylko wtedy jeśli samochód chcesz zarejestrować jako ciężarowy na firmę i odliczać VAT
Mariuszu, czy mógłbyś podać źródło tej informacji? Czy to oznacza, że jeśli nie chcę odliczać VAT, nie muszę mieć przegrody w ogóle?
http://www.vwuzytkowe.pl > konfigurator crafter: > opcje/wyposażenie > “Ściany działowe” > “Bez ściany działowej (ZTO)”
Miro, Kasia napisała ten wpis w kontekście bezpieczeństwa cywilnego (a nie drogowego) i akurat w tym kontekście to bardzo ważne moim zdaniem, że jest ta “dziura” w postaci drzwi. Dzięki niej można bez problemu odjechać z niebezpiecznego miejsca bez konieczności wychodzenia z auta. Fantazja podpowiada mi mnóstwo niebezpiecznych sytuacji, w których może to być przydatne – od niesprzyjających warunków atmosferycznych począwszy, poprzez atak pijanych lokalsów a na niebezpiecznej zwierzynie kończąc. Dzięki Kasiu za ten wpis! Nie wpadłabym na opcję z naklejkami Fruit Transit. Magda
Nie ma za co Magdo! 🙂 Cieszę się, że się może przydać:)
Jest dokładnie tak jak piszesz, dla nas było ważne żeby mieć dostęp do szoferki. Zrobiliśmy naszą ścianę grodziową najlepiej jak potrafiliśmy i na dzień dzisiejszy, z tego, co się orientujemy nie łamiemy przepisów. Myślę, że każdy musi sam przemyśleć jak rozwiązać te kwestię, jest to indywidualna kwestia. Pragnę tylko zaznaczyć, że w Ameryce samoróbki często pozbawione są w ogóle ścianki grodziowej i nie słyszałam jeszcze, żeby komuś z tego powodu coś się stało.:) Pozdrawiam!
Kasiu, Łukaszu ! Jeśli mogę coś doradzić z mojego doświadczenia to sprawdźcie u diagnosty na Stacji Kontroli Pojazdów wasze przeróbki kabiny (ścianka grodziowa, zamiana fotela pasażera) Lepiej. później nie tłumaczyć się Policji w czasie kontroli. Wraz z Żoną oglądamy regularnie wasze filmy na YT, i trzymamy kciuki za wasze dalsze wojaże. Pozdrawiamy !!!
Przed wyjazdem do Skandynawii byliśmy na przeglądzie i nie było żadnych problemów ze strony diagnosty. Podbity przegląd na kolejny rok 🙂