Wciąż jesteśmy w Polsce i czas ten oprócz przygotowań do kolejnego etapu trasy, był także czasem podsumowań. Dziś chciałam się z wami podzielić konkretnymi informacjami dotyczącymi naszego vana. Kilkakrotnie w postach czy na vlogu pojawiało się pytanie, co zmienilibyśmy w naszym vanie, po miesiącu użytkowania. Krótka odpowiedź byłaby następująca: Niewiele! Jednak wiadomo, że nie o taką odpowiedź chodzi. Prawda jest taka, że kilka rzeczy właśnie poprawiamy, podczas przygotowań do dalszej trasy. Co nam wyszło na medal, a co ulepszamy dowiecie się z poniższego postu. Zaczynamy!
Na początek decyzje, z których jesteśmy zadowoleni:
-Wybór długiego vana. Nasza paka ma 4,20 m. To naprawdę sporo! Dzięki temu jeszcze się nie pozabijaliśmy.;) Dla nas była to bardzo ważna kwestia, ponieważ z góry zakładaliśmy, że będziemy mieszkać w naszym busie przez około rok. Dość często zatrzymujemy się w miastach i terenach zabudowanych, gdzie nie możemy kempingować, a wtedy jesteśmy zdani tylko na tę przestrzeń. Dodatkowym plusem jest to, że w środku możemy usadzić i gościć kilka osób.
-Brak kabiny prysznicowej wewnątrz busa. Wiem, że dla wielu jest to niewyobrażalne, jednak właśnie dzięki temu wyborowi mamy dużo przestrzeni w środku oraz o wiele mniej kłopotu w ogarnianiu busa. Oczywiście, gdybyśmy musieli, poradzilibyśmy sobie na mniejszej przestrzeni, ale póki co brak prysznica nam nie doskwiera, zawsze udaje nam się znaleźć łazienki, kiedy ich potrzebujemy.
-Wybór łóżka. Zdecydowaliśmy, że do vana włożymy ramę i materac z dwuosobowej, składanej sofy z Ikei. Zagrał tutaj trochę przypadek, bo nie planowaliśmy tego ruchu od początku budowy busa, jednak okazał się on być strzałem w dziesiątkę! Przy montażu było bardzo mało pracy- tylko przykręcenie metalowej ramy łóżka do wcześniej przygotowanego stelaża. Nasze stare łóżko jest duże i wygodne. Nie musimy za każdym razem go rozkładać i składać, kiedy kładziemy się spać lub wstajemy. I chyba największy plus- ponieważ było ono sofą, gdzieś mniej więcej w 1/3 jego długości ma zawiasy, dzięki którym możemy tę część podnosić. Tym samym mamy dostęp do bagażnika, który znajduje się pod łóżkiem, z części mieszkalnej naszego kampera. Tam mamy pod ręką rzeczy, z których korzystamy prawie na co dzień, a nie ma dla nich miejsca w szafkach, np. buty, rzeczy związane z elektryką, kosz na pranie.
-Duży kuchenny blat oraz ruchoma kuchenka gazowa. Dzięki temu mamy naprawdę dużo przestrzeni, którą wykorzystujemy w zależności od potrzeb, np. do gotowania, suszenia mokrych rzeczy;), pakowania się na wycieczki, trzymania podręcznych rzeczy podczas postoju.
-Wstawienie tylko jednej szyby bocznej. Nasz plan zakładał dwa takie okna, ale z czasem zmieniliśmy zdanie i w ogóle nie odczuwamy jego braku. Głównie dlatego, że dodatkowa szyba to dodatkowa przestrzeń, która będzie wpuszczała nam ciepło i promienie słoneczne, a także, przez którą w zimie to ciepło może łatwo uciekać. No i nie moglibyśmy zagospodarować tej przestrzeni ściennej. Łatwiej jest nam również zachować status incognito, kiedy tego chcemy, posiadając tylko jedno okno boczne- nasz bus nie rzuca się w oczy, a wieczorem nie widać ze środka światła.
Rzeczy, które planujemy zmienić w najbliższym czasie:
– Najbardziej uciążliwe okazały się dla nas… drzwiczki do szafki z gazem. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tak często będziemy ich używać. Za każdym razem, kiedy zatrzymujemy się na nocleg i ruszamy, musimy odkręcić i zakręcić butlę gazową, która zasila lodówkę oraz kuchenkę gazową- za każdym razem, gdy chcemy coś podgrzać. Niestety szafka, w której butle są schowane, znajduje się na końcu naszej części kuchennej, w miejscu, gdzie mamy zrobione siedzisko. Chcąc więc dostać się do zaworów, musimy to siedzenie odinstalować, czyli ściągnąć poduszki i przesunąć. W najbliższym czasie planujemy drzwiczki do szafki z gazem u góry przeciąć, tak, że będą dwuczęściowe. Będziemy otwierać tylko górną część, sięgać ręką do wnętrza i zaworów. Prezentacja na vlogu wkrótce.
– Musimy uszczelnić szafkę, w której trzymamy zbiorniki z wodą. Niestety, ale już dwukrotnie przelaliśmy baniak z szarą wodą i mieliśmy akcję ratunkową w aucie. Łukasz planuje pokryć dodatkową warstwą silikonu i szczelnym materiałem dno i wszystkie szpary tej szafki, aby jeśli jeszcze raz się to zdarzy- mieć pewność, że woda nie dostanie się pod szafkę.
-Z tego samego powodu, co powyżej kupiliśmy o wiele większy baniak na brudną wodę, a Łukasz zamontuje tam specjalną rurkę, przez którą w razie przelania, woda będzie się wylewała w wybrane miejsce.
-Musimy znaleźć jakiś sposób na dezynfekcję wody szarej, taki, by neutralizował brzydki zapach. Przez długi czas nie mieliśmy z tym problemu, jednak kiedy staliśmy w bośniackim słońcu i wysokiej temperaturze ze zbiornika, kiedy otworzyło się szafkę, pachniało niezbyt ciekawie.
-Musimy zamontować dodatkowe zamknięcia do szafek. Te, co mamy sprawdzają podczas jazdy po płaskich, asfaltowych nawierzchniach. Jednak, kiedy mieliśmy do czynienia z wyboistą drogą, kilkakrotnie z niektórych szafek powypadały nam kosmetyki czy kubki. Dlatego chcemy dołożyć jeszcze jeden zestaw zatrzasków.
-Łukasz zamontuje włączniki do gniazd USB. Mamy kilka wtyczek USB w busie, by ładować urządzenia elektroniczne bezpośrednio przez kabel. Te gniazdka są podświetlane i okazały się trochę irytujące w nocy, kiedy zostawiamy podłączony telefon (bo samo gniazdko można zamknąć specjalną klapeczką, kiedy nie jest nic tam podłączone). Nie jest to karygodny błąd, jednak jeśli i Wy będziecie montować gniazdka USB, wybierzcie te niepodświetlane!;)
-Do tego wszystkiego dochodzi kilka mniejszych, kosmetycznych rzeczy, jak zamontowanie wieszaczków na ręczniki i ścierki, udoskonalenie naszych czarnych osłonek na szybę, tak by bezproblemowo się trzymały (przyszycie rzepów i przyssawek), czy zakupienie dodatkowej miednicy (tak by jedna służyła nam do mycia talerzy, a druga do mycia ciała). Te sprawy mieliśmy załatwić w drodze, ale… nie było czasu.
I na koniec jedna rzecz, którą chcielibyśmy zmienić, ale niestety nie uda nam się tego zrobić teraz. Chodzi o zamontowanie dodatkowego okna dachowego nad łóżkiem. Przydałoby się takie okieneczko, żeby wpuścić świeże powietrze, kiedy nie chcemy uruchamiać wentylatora. Niestety wiąże się to z demontażem większej części paneli oraz ze ściągnięciem szafek, czyli naprawdę sporym remontem. Na razie nie mamy na to czasu, sił chyba też… Jeszcze w pamięci zbyt świeże są wspomnienia naszej przeróbki i związanym z nią trudem. Na szczęście nasz wentylator daje rady, od jego włączenia w ciągu 1- 2 minut czuć przyjemny chłód i świeże powietrze (o ile na zewnątrz nie jest plus 30 stopni;).
Czy oprócz tego okna dachowego (którego nie ma) czy nie brakuje Wam więcej światła naturalnego wpadającego do środka? Czy nie chcielibyście większej ilości okien, żeby było widać co się dzieje wokół Was? 😉
Pozdrawiam
Światła nie brakuje, ale powietrza tak 🙂 Idealnie byłoby gdybyśmy mieli jeszcze jedno okno nad łóżkiem.
Problem z otwieraniem i zamykaniem butli gazowej można rozwiązać stosując zawór elektromagnetyczny od samochodowej instalacji gazowej.
Przetestowane na dużym jachcie, gdzie odległość komory w której znajdowała się butla od kuchenki wynosiła kilka metrów. Trudno sobie wyobrazić chodzenie (np. w sztormie) przy każdym uruchomianiu i wyłączaniu kuchenki.
Pozdrowienia
Ciągłe zakręcanie i odkręcanie zaworu butli gazowej jest męczące. Wasz pomysł z przerobieniem drzwiczek jest dobry . Natomiast odradzam wam wszelkie patenty ze zdalnie sterowanym zaworem . Zakręcony manualnie zawór montowany na butli daje największe bezpieczeństwo kosztem wygody. Sami musicie wybrać co dla was jest istotniejsze .
przywykliśmy do zakręcania i odkręcania. Nie jest to już dla nas problemem wiec tak zostanie 🙂
Cytat: “Natomiast odradzam wam wszelkie patenty ze zdalnie sterowanym zaworem . Zakręcony manualnie zawór montowany na butli daje największe bezpieczeństwo kosztem wygody.”
Rozumiem, że w silnikach samochodach zasilanych gazem nie stawia się na bezpieczeństwo. Cóż za bzdura.