Kiedy podjęliśmy decyzję o porzuceniu naszego dotychczasowego życia i rozpoczęciu podróżowania w vanie pewna osoba zadała nam pytanie: czy nasza podróż to nie ucieczka? Kiedy je usłyszałam, coś we mnie poruszyło, zaczęłam się bać. Może my tak naprawdę uciekamy? Może nie umiem się dostosować, dlatego czuję się nieszczęśliwa w pracy, rozczarowana rzeczywistością, co popycha mnie w świat iluzji o podróżowaniu? Może to nie chęć doświadczania, ale po prostu nieumiejętność życia we współczesnym społeczeństwie jest motorem naszego wyjazdu? Może sama nie znam motywacji, które pchają mnie w świat van life?
Aż rozbolał mnie brzuch. Tyle pytań, na nowo piętrzące się wątpliwości. W końcu otuchę otrzymałam od pewnego mądrego człowieka, młodego księdza, który odparł najzwyczajniej w świecie: nawet jeśli to ucieczka, to co? W tym banalnym stwierdzeniu kryła się piękna prawda. Jeśli tak czujesz, to po prostu to zrób. Nie przejmuj się na zapas, nie ulegaj wątpliwościom i zwykłemu, ludzkiemu gadaniu.
Z czasem, pojawiła się akceptacja. Pewnego rodzaju zrozumienie. Nigdy nie będę umiała odpowiedzieć na sto procent, co jest ucieczką, a co nie. Bo jako ludzie w pewien sposób uciekamy od zawsze. W różne miejsca. Do książek, do telewizyjnych programów rozrywkowych, w hobby, w imprezy, w świat alkoholu, narkotyków. Każdy z nas uprawia w większym lub mniejszym stopniu eskapizm. Tacy już jesteśmy. Dlatego pytanie powinno brzmieć inaczej: od czego uciekam? Czy uciekam od siebie, czy uciekam od świata po to, by siebie odnaleźć?
W moim wypadku na to pytanie znam odpowiedź, bez zająknięcia. Uciekam, by być bliżej siebie. By siebie lepiej poznać, odnaleźć istotę tego, kim jestem oraz moje powołanie. Na mojej drodze poszukiwań pojawiło się wezwanie do podróży, więc go usłuchałam. Jednak do istoty nas samych przybliża wiele rzeczy. Są to książki, pewnego rodzaju ukierunkowane zachowania i praktyki, jak np. medytacja, modlitwa, czas ciszy, spotkania z ludźmi, z mędrcami.
O tym właśnie będzie ten nowy dział na naszym blogu. Będzie on zawierał osobiste przemyślenia, moje i Łukasza sposoby na to, by być bliżej siebie samego. Sposoby na ucieczkę od świata, który działa jak zmechanizowany system, zagłuszający to, co ważne, czyli nasz wewnętrzny głos. Drogowskazy do wędrówki w głąb siebie, w poszukiwaniu spełnienia, szczęścia, pokoju. Wszystko to, co pomogło nam podjąć decyzję o wielkiej zmianie i wielkiej przygodzie. To, co sprawia, że nasza podróż po świecie jest także podróżą w głąb siebie.
http://youtu.be/leFCIThHaOs
Wow! Dzięki wielkie za link, jeszcze nie widzieliśmy tego filmu. Zaraz nadrobimy! 🙂
Pięknie napisane ?czekam na dalsze wpisy
Dziękuję <3 Będzie więcej:)
Super ? U mnie zdecydowanie tak samo. Również takie życie jest moja podróżą w głąb siebie
Jest nas więcej <3
Kiedy będziecie w Hiszpanii?
Już jesteśmy! Przyjechaliśmy w piątek i zostajemy do końca roku 🙂
Kasiu. Czuje to samo co Ty i choc dawno juz jestem daleko od Boga czuję ze podroze są moja religią…moim eskapizmem.Czuję że wyciagasz mnie z depresji . Lepiej niż jakakolwiek terapia. Dzieki za wpis. Ten i wszystkie inne .
Wow. To ja dziękuję za ten komentarz. Jest naprawdę dawką olbrzymiej motywacji. Pozdrawiam i ściskam.
Zaintrygowaliście mnie pytaniem, czy to aby nie jest forma ucieczki. Patrząc na Was, myślę sobie, że bardziej Was charakteryzuje
„otwarcie” niż „ucieczka”. Moim zdaniem tworzycie coś ważnego, bo takie podróże dają wielką szansę na zbudowanie wspaniałej relacji na całe wspólne życie, poznanie siebie wzajemnie tak bardzo, bo to przecież jest tylko 8- 9 m. kw. wspólnej podłogi. Wiem co mówię, bo mam tak samo, a raczej mamy, wspólnie z żoną. Kibicuję Wam,
a Wasze hasło „kawa z widokiem” stało się moim ulubionym.
Może kiedyś uda się spotkać gdzieś w trasie?
Serdecznie pozdrawiam!
A nie macie juz znużenia szwędaczką ? Ja tez uwielbiam jezdzić ale tak po 4tym tygodniu to mam już dość 🙂
Codziennie dzieje się coś nowego. Nie ma czasu się znudzić 🙂