fbpx

Stało się. Pomimo przeciwności losu – opadów śniegu, odwołanych autobusów i pociągów wyjechaliśmy z Bristolu i po raz ostatni jedziemy do Londynu. Za oknami krajobraz jest nie do poznania. Pierwszy raz widzę Wyspę przykrytą śniegiem, a widok ten jest przepiękny. Jest biało, czysto i niewinnie. Mam wrażenie, że Anglia nie chce nas wypuścić, bo robi wszystko, żeby ten wyjazd nam utrudnić. Równocześnie cała się wystroiła na nasze pożegnanie w białe szaty. Dzięki tej pogodzie dziś spełni się jedno z moich marzeń, którego nie umieszczałam na Liście, bo nie dotyczy ono bezpośrednio podróży. Otóż odkąd zamieszkałam w Londynie, zawsze chciałam zobaczyć to miasto pokryte śniegiem. Już za godzinę będziemy mieli tę dosłownie niepowtarzalną okazję. Jest to bardzo symboliczny dzień, który na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Z uśmiechem wchodzimy w etap zmian.

Jednak jeszcze parę lat temu nie byłabym taka spokojna i pewna tego, że wszystko będzie dobrze, a piętrzące się dzisiaj trudności odebrałabym jako zły omen. Zmiany są związane z niewiadomą i kiedyś niewiadoma wiązała się ze stresem i strachem. Jednak przez ostatnie kilka lat oboje z Łukaszem byliśmy wyeksponowani na ciągłe zmiany. Myślę, że to właśnie dzięki temu dziś jesteśmy gotowi, by całkowicie odwrócić nasze życie do góry nogami i rozpocząć wielką przygodę i podróż w nieznane.

Wszystko zaczęło się dla nas obu po zakończeniu liceum. Łukasz we wrześniu zamiast iść na studia po praz pierwszy wyjechał do Londynu. Tam doświadczył prawdziwego sprawdzianu zaradności. Całkiem obcy kraj, obcy język, obcy ludzie. Były to początki fali emigracji do UK, nie było aż tak wielu osób, które mogły pomóc, szlaki dopiero się przecierały. Mimo początkowych trudności i problemów, Łukasz w końcu odnalazł swoje miejsce – mieszkanie, pracę i zaaklimatyzował się. Od tego czasu Łukasz kilkakrotnie przenosił się do Polski i z powrotem do UK. Ja natomiast po zakończeniu liceum wyjechałam na moją pierwszą wakacyjną pracę zarobkową do Niemiec. To również był sprawdzian zaradności i wytrzymałości. Na początku było mega ciężko, ponieważ była to praca na 12 godzinnych zmianach. Praca monotonna – na taśmach przy sortowaniu owoców i warzyw. Jednak 2 miesiące minęły, a ja wróciłam do Polski bogatsza o nowe doświadczenia, ze świadomością tego, że świat jest wielki, że chcę odwiedzać nowe kraje, że umiem sobie poradzić w ekstremalnych warunkach. No i z grubszym portfelem! I tak zaczęło się nasze oswajanie ze zmianami. Kolejnym wielkim krokiem był mój wyjazd do USA z programu work & travel, na który wybrałam się całkiem sama. Był to początek naszego związku z Łukaszem i jedyna długa rozłąka, która była sprawdzianem dla naszej młodziutkiej relacji. Była to wyprawa bardzo trudna, adaptacja do całkiem innych warunków niż nasze europejskie była wielkim wyzwaniem. Jednak było warto, ponieważ na końcu czekała na mnie nagroda – pobyt w Nowym Jorku. To w dniu przyjazdu do NY, jadąc na Brooklyn żółtą taxówką płakałam pierwszy raz w życiu ze szczęścia, bo ciężką pracą sama zapracowałam na spełnienie mojego wielkiego marzenia. Po powrocie do Polski z Ameryki miałam jeszcze przed sobą rok do zakończenia studiów. Przygotowując się do magisterki postanowiliśmy razem zamieszkać, wtedy zaczął też kiełkować w naszych głowach pomysł, by przenieść się razem do Londynu. Nadszedł więc czas, że obroniłam moją pracę magisterską, zakończyliśmy wszystkie zobowiązania w Polsce i wyjechaliśmy w poszukiwaniu szczęścia do UK. Ta zmiana była punktem zwrotnym w moim życiu. Czym innym są kilkumiesięczne pobyty zarobkowe, a czym innym jest faktyczne zamieszkanie w nowym kraju. Bywały chwile trudne, których przyczyną były bariera językowa i odmienna kultura. Na początku wszystko było wyzwaniem, nawet przechodzenie po ulicy. Po jakimś czasie oboje w różnych momentach przeżyliśmy zmianę zwykłej pracy w kawiarni na pracę w dużych firmach. Dla każdego z nas było to wielki sprawdzian. Olbrzymi stres i presja ‘czy sobie poradzimy?’. Czas pokazał, że tak, okazało się, że nie taki diabeł straszny… Potem nastąpiła wyprowadzka z pokoju do własnego studio. Po kolejnych 3 latach robienia kariery w Londynie nadszedł czas na kolejną zmianę – wyjazd do Bristolu w poszukiwaniu spokojniejszego życia. Podczas ostatniego roku życia w Bristolu oboje wybraliśmy się na samotne wyprawy – ja na Camino, Łukasz do Medjugorie. Każde z nas było pierwszy raz na samotnych wakacjach i był to czas prawdziwie wyjątkowy.

I tak oto dochodzimy do naszej ostatniej wielkiej zmiany – początku podróży po Europie. Jest to ciekawe, że kiedy coś się dzieje, podnosimy oczy do nieba i zastanawiamy się, po co to wszystko? Jednak kiedy patrzymy po kilku latach wstecz wszystko wydaje się układać w perfekcyjną całość. W sensowny ciąg wydarzeń, które jak domino następują kolejno po sobie. Dzięki tak intensywnym zmianom w przeszłości jesteśmy już do nich przyzwyczajeni. Dzięki małym zmianom, nauczyliśmy się, że zawsze sobie jakoś poradzimy, że możemy na sobie samych i na wzajem polegać. Z naszych doświadczeń wynika również, że każda świadomie podejmowana zmiana jest zmianą na lepsze. Zazwyczaj zostawiamy za sobą ‘stare’, które nam już nie służy i zawsze czegoś nowego się uczymy. Nasze życie jest bogatsze dzięki tym wszystkim doświadczeniom. Na pytanie, jak przygotować się do dużej podróży odpowiemy zgodnie, że trzeba przyzwyczaić się do zmian. Nauczyć się czuć komfortowo w sytuacjach niekomfortowych.

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial

Polub nas!